Michael J. Mazarr, bývalý výzkumný pracovník na US Army War College, nyní v RAND, po dobu 15 měsíců spolu se skupinou dalších výzkumníků hledal odpovědi na otázku, co způsobuje, že se některé národy vyvíjejí rychleji, dosahují lepší pozice v celosvětovém měřítku. vyhrají soutěž a ostatní prohrají v probíhající soutěži. Tyto analýzy zadal Office of Net Assessment, klíčová jednotka amerického strategického plánování, díky čemuž si mimochodem uvědomujeme, že anglosaská strategie je mnohem víc než jen jednoduché vojenské otázky.
V Polsku máme tendenci zajít do určitého extrému a tento problém zachraňovat, protože jsme přesvědčeni, že nejdůležitější je síla ekonomiky. Nikdo se zdravým rozumem samozřejmě netvrdí, že na ekonomice nezáleží, ale problém není tak jednoduchý a jednorozměrný, jak se zdá, a výzkum týmu vedeného Mazarrem to dokazuje. Výsledek jejich práce je velmi obsáhlá zpráva, má 406 stran, což znamená, že v Polsku toto dílo nebude číst pravděpodobně téměř nikdo a v politických kruzích, jak vládních, tak většiny odpůrců, určitě nikdo, kromě Mazarra [opublikował (https://www.foreignaffairs.com/articles/united-states/2022-06-21/what-makes-a-power-great) w prestiżowym „The Foreign Affairs” znacznie krótszy artykuł na ten sam temat, którego lektura stanowi dogodny punkt wyjścia dla poszukiwania odpowiedzi na pytanie co powoduje, że jedne narody wygrywają w międzynarodowej, historycznej, rywalizacji, a inne przegrywają.
Polska perspektywa
Z polskiej perspektywy jest to kwestia ciekawa, choć rzadko poważnie analizowana i rozpatrywana. A szkoda, bo porównując np. losy, na przestrzeni ostatnich 120 lat, Polski i Czech dostrzec możemy ciekawe trendy. Czesi z pewnością mieli lepszy niż my start. Byli centrum przemysłowym szybko rozwijającego się przed I wojna światową państwa Austro – Węgierskiego, od początku czeski ruch narodowy stanął po stronie Ententy i czeska reprezentacja narodowa została znacznie wcześniej niż nasza uznana przez zwycięskich w wojnie sojuszników. Czechy mały historycznie uzasadnione roszczenia do niemieckiego Śląska, w dwudziestoleciu byli stabilną i w odróżnieniu od Polski zamożną demokracją, uniknęli hekatomby strat w II wojny światowej, która była naszym udziałem, komunizm w Czechosłowacji był nie mniej represyjny niż w Polsce, ale z pewnością bardziej zamożny, zwłaszcza w latach osiemdziesiątych. Innymi słowy Czesi przez ostatnie 120 lat mieli lepszy punkt wyjścia niż my, wiele osiągnęli, odbudowali swe państwo, w którym żyje się spokojnie i dostatnio, ale w planie historycznym, mimo tego, że mieliśmy gorszą pozycję na starcie i „po drodze” znacznie większe koszty, wydaje mi się, nam udało się więcej. Jest to oczywiście kwestia indywidualnego osądu, ale nie chodzi w tym wypadku o definitywne rozstrzygnięcie sprawy, a raczej o postawienie na porządku dnia problemu, którym zajmował się zespół Mazarra. Główny wniosek, który sformułowali amerykańscy naukowcy w swym raporcie brzmi następująco – ich zdaniem „W walce o przewagę między potęgami światowymi to nie potęga militarna czy gospodarcza ma decydujące znaczenie, ale podstawowe cechy społeczeństwa: cechy narodu, które generują produktywność ekonomiczną, innowacje technologiczne, spójność społeczną i wolę narodową.” Historyczni zwycięzcy, jak argumentuje Michael Mazarr mogą przegrywać bitwy, nawet wojny, mogą tracić sojuszników, walczyć w osamotnieniu a mimo tego, w ostatecznym rachunku mogą okazać się zwycięzcami. Oczywiście nie należy wyciągać z tego przesłania wniosku, że rozumna troska o własne bezpieczeństwo czy trwały system sojuszniczy nie jest celem wartym uwagi, wręcz przeciwnie, ale trzeba też umieć dostrzegać a co za tym idzie kultywować rzeczywiste źródła sukcesów. Zdaniem ekspertów RAND, którzy w tym celu przeprowadzili cała serię analiz przypadków historycznych, badań politologicznych i ekonomicznych, o przewadze, w wymiarze historycznym decyduje kombinacja kilku, a precyzyjnie rzecz ujmując siedmiu czynników, które odgrywają kluczowe znaczenie. Są to: ambicje i wola działania, silna tożsamość i narodowa spójność, wspólny pogląd na temat szans i obszarów sukcesu, aktywne państwo, efektywne instytucje (zarówno społeczne jak i państwowe), uczące się i łatwo adaptujące w nowych sytuacjach społeczeństwo a także kultura rywalizacji i pluralizmu. Przy czym każdy z tych czynników ma znaczenie i chodzi o odpowiednią ich mieszankę, w której efekty synergiczne będą prowadziły do zwiększania możliwości danego narodu. Społeczeństwo wewnętrznie skłócone i podzielne w zakresie diagnozy najlepszej strategii politycznej liczonej w dłuższej perspektywie, nie doraźnie, wiele w historycznej rywalizacji nie osiągnie. Ale nawet największy stopień zespolenia celów i wysiłków narodowych niewiele da jeśli nie będzie się dysponowało sprawnym, nowoczesnym państwem, które aktywnie i w rozumny sposób będzie wzmagało i promowało narodowe cele.
Amerykanie silnie podkreślają znacznie odpowiednio ukształtowanej równowagi tych czynników, argumentując, że „społeczeństwa konkurencyjne bywają otwarte, tolerancyjne, pełne energii intelektualnej i zaangażowania w naukę; mają silne poczucie własnej roli w świecie oraz poczucie misji lub wolę działania; prawie zawsze korzystają z silnych instytucji publicznych i prywatnych, a także z aparatu państwowego, który aktywnie promuje ich przewagę; ucieleśniają pluralistyczne zderzenie idei i zdolność ludzi z różnych środowisk do oferowania swoich talentów i osiągania sukcesów. Tę specyficzną mieszankę cech nazywamy duchem renesansu.” Jeśli energii i ambicji społeczeństwa nie będzie towarzyszyło silne i aktywne państwo, to w wymiarze historycznym szanse na sukces w międzynarodowej rywalizacji będą mniejsze. A zatem liczy się zarówno obszar woli, poczucie wspólnoty celów i aspiracji, ambicje polityczne i narodowe, które muszą wspierać silne i sprawnie działające instytucje. Ten mix jest dopiero zaczynem sukcesu, oczywiście nie jego gwarancją, ale brak poczucia wspólnoty, podziały, konflikty wewnętrzne, brak zgody co do najbardziej optymalnej wielkiej strategii narodowej, jest źródłem pewnej porażki.
Jak argumentuje w swym artykule Mazarr, „prawdopodobnie podstawą wszelkich form względnej siły narodowej — jest jakaś wersja ambicji narodowych”. Mowa jest tu o motywującym jednostki i całe społeczeństwa poczuciu misji, wspólnym dążeniu do spajającego naród celu i woli osiągnięcia sukcesu. Oczywiście łatwo w tym obszarze zejść na manowce, historia zna wiele przykładów kiedy przekonanie o własnej wyjątkowości i dążenie do zajęcia uprzywilejowanego miejsca w rodzinie narodów prowadziło do tragedii o wymiarze globalnym. O tych zagrożeniach trzeba zawsze pamiętać, ale nie o to w tym wypadku chodzi. Myślę, że amerykańscy badacze mają na myśli wspólny cel zespalający wysiłki całego pokolenia i motywujący społeczeństwa do większego wysiłku. W przypadku Polski takim celem było wejście po upadku komunizmu do rodziny narodów europejskich i nadrobienie opóźnień, które przyniosła nam, zwłaszcza, epoka Jaruzelskiego. Sukces ostatnich 30 lat który niewątpliwie jest udziałem naszego kraju w niemałym stopniu jest wynikiem motywującego moje pokolenie „wielkiego celu” jaki sformułowany został pod koniec lat osiemdziesiątych. Osobnym zagadnieniem jest kwestia czy motywujący potencjał tej strategii nie ulega na naszych oczach wyczerpaniu i czy nie powinien zostać uzupełniony o kolejny przedmiot narodowych aspiracji. Mazarr pisze, że „rozwijanie narodowych ambicji wymaga zaangażowania całego narodu w zdobywanie wiedzy o świecie i wspólnej woli wpływanie na niego: odkrywanie i kontrolowanie, rozumienie i kierowanie. Ten impuls może łatwo pójść nie tak. Nadmierna ambicja narodowa jest powszechną drogą do porażki, czy to poprzez niszczycielskie wojny z wyboru, czy imperialne podboje, które nadmiernie rozpraszają zasoby narodu i wywołują negatywne reakcje. Jednak bez takich ambicji kraje rzadko budują wydajne „silniki gospodarcze” i technologiczne lub zwyciężają rywalizacji o władzę.” Ambicje nie gwarantują sukcesu jeśli nie towarzyszy temu inkluzywne, otwarte społeczeństwo, tworzące dogodne warunki do rozwoju kapitału ludzkiego. Nadmierna hierarchizacja, systemy dziedziczenia wpływów, znaczenia i pozycji, przewaga podejścia korporacyjnego ale również nadmierna nierówność dochodowa w dłuższej perspektywie zmniejsza witalność społeczną, konserwując struktury władzy i wpływów o a przez to osłabiają siłę państwa. Jak dowodzą eksperci RAND „społeczeństwa wysoce konkurencyjne również odnoszą korzyści z pewnej wersji aktywnego państwa: spójnego, potężnego, ukierunkowanego na cele i skutecznego rządu, który inwestuje w zdolności krajowe i korzystne cechy społeczne.” A zatem nie „wolna ręka rynku”, likwidacja państwa, czy stopniowe jego wycofywanie się na pozycje „nocnego stróża” jest źródłem historycznego sukcesu, ale wręcz przeciwnie – państwo aktywne, broniące narodowych interesów, choć niekoniecznie omnipotentne, chcące rozwiązać wszystkie problemy, jest źródłem sukcesu. I znów, podobnie jak w poprzednich obszarach i tu chodzi o znalezienie najlepszego, indywidualnego modelu, w którym synergie – siły i dynamizmu społeczeństwa byłyby wspierane a nie ograniczane przez silne i sprawnie działające państwo. Taki rozumny system równowagi musi opierać się na sprawnych instytucjach, zarówno społecznych (rodzina, szkoła) jak i publicznych, choć niekoniecznie będących domeną państwa czy administracji (parlament, system sądowniczy, system finansowy). Towarzyszyć temu winien społeczny szacunek i uznanie dla nauki i samego procesu uczenia się. Niekoniecznie oznacza to wyłącznie sprawnie i wydajnie działający system edukacji, choć jest to oczywiście fundament bez którego narody w wymiarze historycznym raczej nie odnoszą sukcesu. Chodzi w tym wypadku o społeczny szacunek dla nauki, uczenia się, zdobywania wiedzy. Polska rewolucja w zakresie szkolnictwa wyższego, która zaczęła się wraz z upadkiem komunizmu i otwarciem tej sfery społecznej na obecność podmiotów prywatnych, co doprowadziło do skokowego wzrostu liczby osób z wyższym wykształceniem, jest dobrym przykładem tego co w dłuższej perspektywie takie edukacyjne aspiracje znaczą. One nie gwarantują sukcesu, bo musi im towarzyszyć szereg innych korzystnych czynników, w tym silne i sprawne instytucje państwowe, ale bez takiego podejścia o sukcesie w ogóle nie może być mowy.
Jaki system?
Mazarr kilkakrotnie podkreśla w swym artykule będącym skrótowym podsumowaniem badań, że chodzi o stworzenie systemu, w którym te kluczowe siedem czynników będzie się uzupełniało. Jest to ważne również z tego względu, że dominacja któregokolwiek z nich, czy to będą narodowe ambicje, czy otwartość społeczna, czy wreszcie silne i sprawnie działające państwo, może doprowadzić do sytuacji w której to co postrzegamy jako atut staje się obciążeniem. Ale, i to jak się wydaje jest kluczowy wniosek amerykańskich badaczy, stworzenie takiego systemu w którym te czynniki równoważyłyby się wzajemnie i w efekcie synergii zwiększały możliwości rozwojowe narodu nie jest możliwe bez odpowiednio ukształtowanej i zmotywowanej elity.
Społeczeństwo musi mieć elitę motywowaną duchem służby publicznej
— konkluduje Michael J. Mazarr.
Narody zyskują ogromną przewagę konkurencyjną dzięki aktywnej, zorientowanej na cele społeczne elicie, która jest reprezentatywna dla szerszego społeczeństwa i jest z nim połączona ścieżkami mobilności społecznej. Ale kiedy elita narodowa, lub jej duża część, ulega korupcji lub angażuje się w zachowania typu pogoń za rentą, żywotność, odporność i przewaga konkurencyjna tego narodu ulegną erozji. Co najważniejsze, jakość elity każdego narodu odgrywa istotną rolę w określaniu legitymacji jego instytucji rządzących. Tam, gdzie elity są postrzegane jako skorumpowane i egoistyczne, a nie oddane dobru publicznemu, społeczeństwa i instytucje nimi rządzące często ulegają atrofii lub załamują się.
Eksperci RAND prowadzili swe analizy szukając odpowiedzi na pytanie jak sytuują się Stany Zjednoczone na progu rywalizacji o dominację w świecie z wzrastająca potęgą, jaką są Chiny. Analizując sytuację napisali, że „stoją nad przepaścią”. Ja czytając zarówno raport tej instytucji jak i artykuł Michaele J. Mazarra myślałem przede wszystkim o mojej ojczyźnie i drodze, która będzie kroczyć pokolenie moich dzieci. Z tej perspektywy, diagnozy amerykańskich badaczy można aplikować również do Polski, choć w moim odczuciu pokłady społecznej dynamiki są w Polsce, w porównaniu z innymi państwami europejskimi jeszcze dość znaczne. Mamy problemy z jakością naszego państwa i instytucji, ze sformułowaniem „wielkiej strategii”, bo niektórzy nasi eksperci już samo myślenie w tych kategoriach postrzegają jako zjawisko groźne i oczywiście osłabia nasze szanse na sukces istniejący głęboki podział polityczny.
Jeśli uda nam się zażegnać niebezpieczeństwa i zbudować rozumny mix czynników gwarantujących narodowy sukces, to mamy szansę wynieść Polskę na wyższą pozycję w rodzinie narodów Zachodu. Jeśli nie będziemy w stanie tego dokonać, to nie odniesiemy sukcesu. Ale nie mówmy, że nie wiedzieliśmy jakie są jego źródła.
„Typical communicator. Insufferably humble twitter enthusiast. Zombie lover. Subtly charming web fanatic. Gamer. Professional beer enthusiast.“